Polacy wygrali w niedzielnym meczu z San Marino 7:1!

Polacy wygrali w niedzielnym meczu z San Marino 7:1!

Wynik bardzo dobry, ale biorąc pod uwagę możliwości Polaków i drużyny z San Marino mógł być lepszy. Niepotrzebnie straciliśmy jedną bramkę. W wynik meczu niewątpliwie spory wkład mieli nowi zawodnicy. Mecz jeszcze bardziej ukazał braki w defensywie biało-czerwonych.

Pierwsza połowa meczu zakończona czterema golami dla naszych

Polacy nie dali kibicom długo czekać na pierwszą bramkę. Lewandowski strzelił gola już w czwartej minucie spotkania. Kolejna bramka dla naszych padła w szesnastej minucie. Zaliczył ją Karol Świderski przy pomocy Tymoteusza Puchacza. Trzecia należała znowu do kapitana biało-czerwonych. Zawodnik Bayer Monachium posłał piłkę do bramki ponownie w dwudziestej pierwszej minucie. Tuż przed końcem pierwszej połowy czwarty gol dla Polski przy asyście Lewandowskiego strzelił Linetty.

Druga połowa rozpoczęła się od bramką dla San Marino

Trener po przerwie zmienił trzech zawodników w tym kapitana i bramkarza biało-czerwonych. Niedługo później San Marino zdobyło pierwszą i jedyną bramkę w tym meczu. Udany strzał zaliczył Nicola Nanni. Kolejne trzy bramki dla Polski zdobył Adam Buksa, który na długo zapisze się w pamięci kibiców, zawodników i trenera. Niewątpliwie wykonany przez niego hat – trick przejdzie do historii meczu z San Marino.

Błąd, który kosztował nas straconą bramkę

W pierwszych minutach drugiej połowy meczu straciliśmy bramkę w związku ze złym podaniem Piątkowskiego do Halika. Nicola Nanni wykorzystał szansę i zdobył bramkę. Biało – czerwoni za wolno ustawiali się na dobrych pozycjach, obrona również szwankowała. Miejscami brakowało skupienia i przejścia do ataku. Trener był zadowolony z gry nowych zawodników. Podkreślił, że zespół cały czas się uczy i musi korygować swoje błędy w przyszłości. Powinniśmy częściej podawać piłkę do napastników, bo każdy z nich jest utalentowany w innym zakresie. Wykorzystując umiejętnie ich umiejętności w ataku będziemy w stanie zdobywać więcej bramek.